WITOLDA 43

Paradoksalnie, najważniejsza dla tego budynku decyzja przestrzenna została podjęta kilkaset metrów poza granicą projektu. Teren, który przez lata zarezerwowany był dla monstrualnej galerii handlowej przeznaczono na zabudowę mieszkaniową. To przełożyło się na szereg zmian w skomplikowanej geometrii układu ulic. Z gęstego patchworku 19-to wiecznych kwartałów wyłonił się nowy zestaw urbanistyczny – trójkątny, śródmiejski plac, tworząc zupełnie nową jakość przestrzenną i dając potencjał dla wykreowania tak pożądanej miejskiej witalności. Nam przyszło zamknąć główną pierzeję tego układu, co stało się punktem wyjścia do rozważań nad formą budynku.

W tej sytuacji podjęliśmy decyzję o jednoznacznym geście projektowym – zamknięciu kwartału tworzącym ścianę – scenę dla oczekiwanych miejskich aktywności. Zdecydowana forma budynku została dramatycznie rozcięta w poszukiwaniu właściwego rozkładu masy. Homogeniczna fasada, sperforowana naprzemiennie występującymi otworami portfenetrów i wyścielanymi na czarno wnękami loggii, została zamknięta lekkim, ażurowym zwieńczeniem dachowych pergoli. Wspólny i dostępny dla wszystkich mieszkańców taras z widokiem na rzekę i panoramę miasta zlokalizowano od strony ulicy Zyndrama z Maszkowic  Podcięty usługowy parter stanowi bazę dla tak oczekiwanych miastotwórczych funkcji.

Wchodząc z miejskiego skweru do wyłożonego ciepłym drewnem hallu, który daje oprawę codziennym sąsiedzkim spotkaniom, ciężko sobie wyobrazić, że jeszcze dekadę temu w tym kwartale istniały tylko trzy budynki.

KWARTAŁ K3

Najprostszy urbanistycznie kwartał w ramach osiedla Nowe Żerniki. W jego świadomej redukcji poszukiwano formuły mieszkania dostępnego z najlepszymi możliwymi parametrami urbanistycznymi. Budynek zaprojektowano w postaci dwóch 5 kondygnacyjnych brył, zorientowanych na osi północ-południe, posadowionych na wspólnej płycie garażu. Dyspozycja przestrzenna części mieszkalnych umożliwiła stworzenie wewnętrznego dziedzińca, którego wyższa część łączy się z poziomem terenu łagodną skarpą. Stworzoną w ten sposób półprywatną przestrzeń nasycono zielenią i funkcjami rekreacyjnymi. Dziedziniec od strony drogi dojazdowej oddzielono pergolą mieszczącą boksy ze stojakami na rowery, szafki złączy kablowych oraz moduł serwisowy. Element ten spaja przestrzennie założenie – posiada wysokość cokołów brył mieszkalnych dopełniając ich obrys. Całość buduje ramy kwartału położonego w drugiej linii od głównej osi handlowo – usługowej osiedla – Alei Barskich. Z tego względu, grając na synergię głównej przestrzeni publicznej, kwartał K3 został konsekwentnie pozbawiony usług. Stąd duża uwaga na wypracowanie umownych granic między strefami publiczną, a sąsiedzką – bez stosowania twardych wydzieleń i opresyjnej technologii. Elewacje zaprojektowano jako tynkowane w kolorze białym, z zastosowaniem pozornie swobodnej kompozycji stypizowanych otworów okiennych. Tektoniki bryłom nadają lewitujące prostopadłościany balkonów. Jakość zamieszkiwania, dostępność, umiar – hasła z manifestu osiedla Nowe Żerniki, doskonale opisują ten budynek.

DUBOIS 41

Znów przyszło nam nakładać kalki na istniejącą niegdyś tkankę miasta. I znów grzebać w zapuszczonym dość mocno genotypie tej części Śródmieścia, szukając jego charakterystycznych cech. Punkt startu był dramatycznie nieciekawy – zlikwidowana baza firmy śmieciowej, jednak z mocnym potencjałem przestrzennym i budzącym się kulturowym. I znów rzeka. Plan miejscowy uszyty dla tego miejsca zakładał dwa niesymetryczne kwartały zabudowy przecięte przedłużeniem ulicy Dubois. Urbanistycznie nadaliśmy pierwszemu z nich formę solidnego bloku, otwierającego wejście na teren Nadodrza. 7-kondygnacyjny budynek zamyka układankę miejskich kwartałów, ciągnącą się aż od nasypu kolejowego. Biała, charakterystyczna bryła z poprzesuwanymi względem siebie kondygnacjami, po to by uciec od rzeczywistej masy budynku, buduje główne osie widokowe. Wszystkie piętra posiadają łatwo dostępne tarasy z widokiem na rzekę lub krajobraz miejski – nasz drobny wkład w ewolucję współczesnego miejsca pracy.

KURKOWA 14

Znów przyszło nam nakładać kalki na istniejącą niegdyś tkankę miasta. I znów grzebać w zapuszczonym dość mocno genotypie tej części Śródmieścia, szukając jego charakterystycznych cech. Punkt startu był dramatycznie nieciekawy – zlikwidowana baza firmy śmieciowej, jednak z mocnym potencjałem przestrzennym i budzącym się kulturowym. I znów rzeka. Plan miejscowy uszyty dla tego miejsca zakładał dwa niesymetryczne kwartały zabudowy przecięte przedłużeniem ulicy Dubois. Urbanistycznie nadaliśmy pierwszemu z nich formę solidnego bloku, otwierającego wejście na teren Nadodrza. 7-kondygnacyjny budynek zamyka układankę miejskich kwartałów, ciągnącą się aż od nasypu kolejowego. Biała, charakterystyczna bryła z poprzesuwanymi względem siebie kondygnacjami, po to by uciec od rzeczywistej masy budynku, buduje główne osie widokowe. Wszystkie piętra posiadają łatwo dostępne tarasy z widokiem na rzekę lub krajobraz miejski – nasz drobny wkład w ewolucję współczesnego miejsca pracy.

Drugi z bloków zabudowy, budynek mieszkalny Kurkowa 14, tworzy spójny urbanistycznie koncept wraz z biurowcem i stanowi próbę adaptacji modernistycznych postulatów mieszkania do XIX wiecznej morfologii kwartałowej. Stąd jedna, wspólna brama wejściowa na podwórze, które podniesiono na poziom +1 i wysunięto żelbetową szufladą nad rzekę. Wszystko po to, aby przy obrzeżnej formule zabudowy, uzyskać dość czytelne strefowanie przestrzeni: publicznej (ulice Kurkowa i przedłużenie Dubois), pół-publicznej (bulwar nadrzeczny), sąsiedzkiej (wewnętrzny dziedziniec i wysunięty pomost), czy prywatnej (ogródki na parterze).

Zagospodarowanie terenu odwzorowuje geometryczny porządek z architektury budynków, wypreparowany wcześniej z historycznych skwerów Nadodrza. Ten projekt jest trochę o wszystkim: o bramie, o ulicy, o placu miejskim, o bulwarze wreszcie o rzece. Jest po prostu o mieście.

ZITA

Budynek stanowi część założenia urbanistycznego Promenad Wrocławskich. Zabudowę zaprojektowano w formule zamkniętych kwartałów o zmiennej wysokości i dwie dominanty na przeciwległych narożnikach budują jej przestrzenną tożsamość. Rozwiązanie elewacji budynków oparto o klarowną strukturę podziałów, wyprowadzonych z modułu siatki konstrukcyjnej i związanej z nią dyspozycji funkcjonalnej wnętrz. Za podstawową zasadę przyjęto rygorystyczną kompozycję prostokątnych otworów okiennych odzwierciedlających modularną topografię kondygnacji, urozmaiconą naprzemiennym rytmem pionowych podziałów okiennych w kolorze grafitowym. Okładzina elewacyjna w postaci jasnoszarych płytek ceramicznych podkreśla konsekwentny charakter całości. Zgodnie z koncepcją estetyczną wnętrz na minimalistyczny charakter w zamierzeniu projektantów składają się pod względem funkcjonalnym: czytelne oddzielenie funkcji biurowych rozplanowanych w zewnętrznych częściach traktu z wydzielonymi w pasie środkowym boksami obsługującymi. Pod względem estetycznym ten zamiar realizuje konsekwentne zastosowanie oszczędnych środków wyrazu i tożsamy z industrialnym charakterem całości założenia dobór materiałów wykończeniowych. Zielone, ogólnodostępne patio, wyposażone w miastotwórcze usługi, ma za zadanie wypracować dobre interakcje z okolicznymi mieszkańcami i zbudować w tym komercyjnym obiekcie dobrej jakości przestrzeń publiczną.

DOM W RĘKOWIE

Z zasady nie robimy domów jednorodzinnych. Po pierwsze, to nieekologiczny sposób zamieszkiwania. Po drugie, być może kluczowe, ponieważ nie potrafimy się zręcznie poruszać w stanach emocji i prywatności, jakie zwykle towarzyszą budowaniu dla siebie. I nie umiem sobie przypomnieć, dlaczego postąpiliśmy inaczej.

Na przepięknej działce, na skraju dolnośląskiej wsi, zastaliśmy dwukondygnacyjną stodołę. Budynek był zaadoptowany i podzielony funkcjonalnie na dwie części: mieszkalną i gospodarczą. Szukając formy mogącej unieść zadanie rozbudowy, bardzo wnikliwie przetrenowaliśmy wszelkie konfiguracje ustawiające relacje starego z nowym, z katalizującym stykiem pomiędzy. Zafascynowała nas obserwacja wszechobecnych przybudówek i rozbudów w tym pofalowanym krajobrazie. Jakaś nieplanowana, swoista morfologia, budująca nową, powojenną tożsamość w tym kiedyś uporządkowanym biotopie. Postanowiliśmy podążyć tą ścieżką i poszukiwać formy poprzez nakładanie kolejnych warstw i kształtów. Na zakończenie procesu całość poddaliśmy ujednoliceniu poprzez ustystematyzowanie połaci, rytm okien i gont – monomateriał nowej bryły.

Powstała w ten sposób hybryda dwóch światów funkcjonujących w symbiozie z otaczającym półdzikim krajobrazem. Naturalny, dość szybko patynujący się gont zlał się kolorystycznie ze zwietrzałą cegłą klinkierową, tworząc nowe wartości. Wewnątrz zderzyły się napowietrzona kubatura nowego ze starym szczytem, z jakże charakterystycznymi otworami wentylacyjnymi. Na połączeniu dachów wyrosła kolejna huba – świetlik rozjaśniający środkową część salonu. Szukając holistycznej całości, ściany wykonano w technologii strawbale, w której konstrukcję wypełniono sprasowanymi kostkami słomy. W ten oto sposób spróbowaliśmy nadpisać formalnie typologię uroczej, zapomnianej dolnośląskiej wsi.

STC

Budynek STC zlokalizowano w ciągu ulicy Piłsudskiego, na nietypowej działce powstałej w wyniku parcelacji dawnego cmentarza żydowskiego. Klasyczny miejski kwartał podzielono po przekątnej w celu upamiętnienia śladu dawnego zieleńca, który stanowił w przeszłości zaplecze cmentarne.

Zgodnie z decyzjami planistycznymi, obiekt składa się z bazy, wyznaczonej przeciętną wysokością okolicznej zabudowy i dominanty, dla której plany nie przewidywały ograniczeń. W trakcie prób na modelach zdecydowano o wysokości 55 metrów jako wartości wystarczającej dla akcentu przestrzennego. Wytworzona dominanta podkreśla otwarcie w ciągu ul. Piłsudskiego na przedpole dworca kolejowego i sygnalizuje jego obecność. Bryłę wieży podzielono na moduły, nieznacznie poprzekręcane względem osi pionowej w celu uzyskania dynamiki wzmacniającej wrażenie smukłości. Zabieg ten poprawił także doświetlenie sąsiednich budynków. Na tak powstałe „kostki” wprowadzono podziały elewacyjne, pozwalające na zagospodarowanie otwartych przestrzeni biurowych w moduły. Głębokie, pionowe profile, pozwalały wzmocnić wertykalizm sylwety, poprawiając proporcje budynku. Dzięki nim uzyskano pożądaną grę światła na fasadzie, dając jej plastyczny wyraz. „Żyletki” stanowią także element zacieniający fasady zapewniając komfort użytkowania bez uciekania się do skomplikowanych i kosztownych systemów, pozostawiając jednocześnie zapierające dech w piersiach widoki.

Budynek Silver Tower Center zawiera zestaw usług komercyjnych: hotel, centrum konferencyjne, biura, handel i parking. Do handlu i usług zapewniono wejścia z przyległych ulic, dbając o ich witalność, a na powstałym skwerze zorganizowano miejsce dla ogródków gastronomii. Budynek wnosi ożywienie tej części Przedmieścia Oławskiego, cieszącego się dotąd złą sławą i stanowi kolejny krok na drodze do jego rewitalizacji.

CENTRUM HISTORII ZAJEZDNIA

Kiedy w latach 70-tych XIX wieku boom budowlany rozlał się w południowo-zachodniej części miasta, oprócz kamienic czynszowych powstały liczne obiekty przemysłowe i infrastrukturalne. W roku 1892 spółka Elektrische Strassenbahn Breslau w partnerstwie z firmą Allgemeine Elektricitäts-Gesellschaft uruchomiła nowoczesną, zelektryfikowaną linię tramwajową i zbudowała dla jej obsługi stosowną zajezdnię. Niestety po zniszczeniach wojennych pozostałości zajezdni zostały przystosowane do obsługi komunikacji autobusowej.

Uznaliśmy, że wartością nadrzędną nowego ładu urbanistycznego będzie pozostawienie wolnostojących obiektów odwzorowujących układ i industrialny charakter miejsca. Projektowany kompleks ma się w przyszłości składać z kolejnego obiektu o funkcji szkoleniowo-badawczej. Dlatego cała struktura funkcjonalna adaptowanej hali została podporządkowana docelowemu modelowi, w którym to dwa niezależnie stojące obiekty działają jako jeden zespół, a główne zejście znajduje się na osi wielofunkcyjnego placu łagodnie opadającego na poziom kondygnacji podziemnej. Pozwoliło to zachować przestrzenną autonomię bryły zajezdni i doprowadzić jej architektoniczną powłokę do stanu z okresu swej świetności. Zajezdnia została poddana rekonstrukcji przy dyskretnych sygnałach o zmianie przeznaczenia poprzez umiarkowane, współczesne ingerencje.

Nowoczesna placówka muzealna jest szansą dla całej dzielnicy, tworząc nową przestrzeń publiczną i kreując sąsiedzką tożsamość w tej przemysłowej dotąd części miasta.

PODWALE 61

Niezwykle istotną składową naszego działania w architekturze jest doświadczanie. Jesteśmy przekonani o tym, że aby kompetentnie współtworzyć gęste i dobre miasto, trzeba w nim funkcjonować na co dzień, odczuwając wszelkie jego niedoskonałości i przewagi.

Wewnętrzne podwórko przy kamienicy było miejscem zaniedbanym i niemiejskim. Do pracy nad porządkowaniem i realizacją projektu zaprosiliśmy wszystkich mieszkańców budynku. Zrobiliśmy coś na kształt czynu społecznego, w którym zakupiliśmy narzędzia, rośliny i zamówiliśmy transport. Meble i taras wykonała profesjonalna firma. Po całym dniu pracy urządziliśmy wspólnego grilla, który trwał do wczesnych godzin porannych.

Życie we współczesnym, hybrydowym mieście to współistnienie z ludźmi. My też zajmujemy tylko część budynku starając się wpisać w inne rytmy życia mieszkańców, zrozumieć i uszanować ich potrzeby. Daje nam to pokłady bezcennego doświadczenia i nieakademickej wiedzy, jakże niezbędnych w toczącej się dyskusji o współczesnym miejskim biotopie. Zamiast nadużywać modnej, urbanistycznej nowomowy, wolimy obserwować realne procesy rehabilitacji miejsc i społeczności. Cieszyć się, kiedy nasze przywrócone w ramach wspólnej pracy podwórko – wyposażone w nowe meble miejskie, integruje ludzi, a także smucić i wątpić, kiedy zastajemy bramę wejściową całą w poweekendowym anturażu. Wierzymy, że dzięki temu współistnieniu bliżej nam do zrozumienia fenomenu współczesnego miasta.

 

REKONSTRUKCJA PRZEDSZKOLA

Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będziemy rekonstruować jakiś budynek, pewnie bym nie uwierzył. Jak widać w architekturze, podobnie jak w polityce nie można nadużywać słowa „nigdy”. Czasem trzeba skończyć jakąś misterną układankę, w której brakującym elementem jest cały budynek. Tak było i tym razem.

Historia tej odbudowy jest trochę jak historia naszej nowej architektonicznej rzeczywistości – skomplikowana i namiętna. Na wernisażu z okazji 80-lecia otwarcia wystawy WuWA we Wrocławiu, staliśmy w kilku kolegów pod planszą z rzutem „przypadkowo” spalonego przedszkola narzekając na czasy, bezkarnych inwestorów i zawsze nie taka pogodę. Jednakże, jeżeli można uwieść architekta prostym rzutem, to takie zbiorowe uwiedzenie miało tam miejsce. Jeszcze raz okazało się, że dobry plan to przepustka do drugiego życia zabytku. I że Witruwiuszowska triada to nie lista punktów, tylko układ funkcji, gdzie Firmitas jest liniowo proporcjonalne do Utilitas.

Po olśnieniu na wystawie wypadki potoczyły się już niezwykle dynamicznie – jak to w naszej ułańskiej codzienności. Odważna i dalekowzroczna decyzja Miasta o podarowaniu terenu Izbie Architektów, miesiące starań o dotacje unijne, szybki projekt rekonstrukcji i budowa w stachanowskim tempie – w pięć i pół miesiąca. W czasie tej odbudowy wiele podstawowych pytań: precyzyjne usytuowanie, detale, kolor. Mozolna, detektywistyczna robota z wielkim wsparciem konserwatorskim przyniosła nagrodę – odkryty przypadkiem w końcówce inwestycji brodzik potwierdził, że budynek stoi idealnie w osi.

I oto jest – nowy dom dla architektury i architektów. Stały adres, który jest immamentną częścią racji bytu w tym zawodzie. Już ruszyły tam spotkania, wykłady, warsztaty i wystawy młodych. Ale to już zupełnie inna historia.