To prosta, finansowana ze środków publicznych hala sportowa, bez ekstrawagancji konstrukcyjnych, formalnych czy materiałowych. Mimo to stanowi wyrazisty znak w przestrzeni, a otoczenie ma swój niebagatelny udział w budowaniu charakteru wnętrz. Dyskretne otwarcia w fasadach wiążą te dwa światy w precyzyjnie wybranych miejscach. Łamią banał formy typowej, introwertycznej i konsekwentnie grają na nastrój wydrążonego monolitu. Powstaje dzięki temu rodzaj interakcji między wnętrzem a zewnętrzem hali – możliwość obserwacji tego, co się dzieje we wnętrzu. Jednocześnie pokrycie krawędzi otwarć kolorem złotym formalnie odcina jasne wnętrze hali od elewacji pokrytej blachą w kolorze antracytu. Mocno zaznaczona wybraniem masy strefa wejścia, ma w przeciwwadze bardzo dyskretną identyfikację wizualną. Dużo tu robi światło: jednocześnie pochłaniane przez antracytowy monolit, odbijane przez jego złote strzępia i enigmatycznie blikające na przeskalowanych ćwiekach, z których wypunktowano nazwę obiektu. W kontrze do tłumu tysiąca różnokolorowych kibiców, zaprojektowano jasne i czyste wnętrza z bardzo przejrzystą dyspozycją przestrzenną. Ważna też była intuicyjny sposób przepływu potoków ludzkich, który w czasie, gdy emocje buzują, może przesądzić o bezpieczeństwie użytkowania. Dziś już wiemy, że budynek został zaakceptowany przez lokalną społeczność, spajając ich tożsamość na równi i w duecie z barwami klubowymi.
NA SKARPIE
/ 08-12-2021